Ostatnia droga profesora Malińskiego
Profesor Tadeusz Maliński spoczął na cmentarzu parafialnym w Śremie. Naukowiec przez ponad 40 lat mieszkał i pracował w Stanach Zjednoczonych i tam też zmarł 13 września. Jego ostatnią wolą był pochówek na ziemi śremskiej, gdzie przyszedł na świat i ukończył liceum. Pogrzeb odbył się w poniedziałek po południu przy ulicy Cmentarnej.
Uroczystość pogrzebowa profesora Tadeusza Malińskiego odbyła się niemal dwa miesiące po jego śmierci, w poniedziałek 6 listopada. W kościele farnym odprawiona została koncelebrowana msza święta, której oprócz rodziny wzięli udział przedstawiciele władzy samorządowej, uczelni wyższych, przyjaciele oraz mieszkańcy Śremu. Obecne były poczty sztandarowe Liceum Ogólnokształcącego oraz Gminy Śrem. Nabożeństwu przewodniczył ks. prałat Marian Brucki.
Dziś opatrzność Boża sprawiła, że przychodzi nam żegnać znanego, wybitnego i cenionego profesora, świętej pamięci Tadeusza, którego życie duchowe rozpoczęło się tutaj, w tej śremskiej Farze. To do tej świątyni jego rodzice, Krystyna i Franciszek, przynieśli, aby przez sakrament św. został włączony do chrystusowej wspólnoty Kościoła. Tu po raz pierwszy klękał u kratek konfesjonału. Tu przyjmował pierwszą uroczystą komunię świętą. I chociaż wiele lat mieszkał poza Śremem w Stanach Zjednoczonych, to jego wolą było zakończenie ziemskiej wędrówki właśnie tutaj. Kochał tę śremską ziemię, która była jego małą ojczyzną.
mówił w homilii pogrzebowej ks. Prałat Marian Brucki
Po nabożeństwie głos jako pierwszy zabrał burmistrz Śremu.
Miałeś wiele talentów. Trudno je było zliczyć od tych naukowych, a ta nauka była tak szeroka, że trudno pojąć, jak jedna osoba może ogarnąć to wszystko. Od chemii, biologii, medycyny. To jest wielka przestrzeń, która służy ludziom. I takie Twoje było życie. Służyć ludziom. A z drugiej strony miałeś olbrzymi talent artystyczny.
mówił Adam Lewandowski, Burmistrz Śremu
Adam Lewandowski odczytał też list prof. dr. hab. Marcina Gruchały, rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medyczego. Głos zabrali przedstawiciele Politechniki Poznańskiej czy Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Poznański Uniwersytet Medyczny reprezentował prof. Zbigniew Kwias, Honorowy Obywatel Śremu i jednocześnie przyjaciel profesora Malińskiego.
Pamiętam wielogodzinne rozmowy nocne, kończące się zawsze po północy. Miałem przyjemność być Twoim promotorem do tytułu Doktora Honoris Causa naszej uczelni. A jednak samotność, która najbardziej zabija serce, dotknęła także Ciebie. Drogi Tadeuszu, nasze życie pełne jest sprzeczności odkrywanych niestety po czasie. Potrzebujemy smutku, aby wiedzieć czym jest szczęście. Hałasu, by docenić ciszę. Nieobecności, by docenić obecność. Spoczywaj w spokoju Śremskiej Ziemi.
wspominał prof. Tadeusza Malińskiego, prof. Zbigniew Kwias
Profesora wspominała też Barbara Siwińska, która jako prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Śremie 15 lat temu podjęła starania, aby przyznać profesorowi tytuł Honorowego Obywatela Śremu.
Uważał, że wszystko jest możliwe. To jego życiowa dewiza. A wyobraźnia i intuicja to jest to, co umożliwia dokonywanie przełomowych odkryć. Efektem tego były stypendia fundowane dla najlepszych absolwentów Liceum Ogólnokształcącego w Śremie i stworzenie jedynego na świecie Muzeum Armii Krajowej w USA. Nina Schmidt w wierszu dedykowanym profesorowi Tadeuszowi Malińskiemu pisze: „Tak daleko odszedłeś od ogrodu pachnącego miętą, od rzeki płynącej szerzej niż wypada, rumianków na łące pod wieżą, by jako obywatel świata otwierać kluczem do wielu drzwi niedostępne, niepoznane jeszcze światy naukowych treści i znaczeń. Tak daleko doszedłeś profesorze.” Myślimy, że profesor Maliński całym życiem udowodnił, że chociaż dzieliła nas wielka odległość, to jego serce do końca biło nad Wartą, pod wieżą. Żegnaj drogi przyjacielu, spoczywaj w pokoju.
mówiła Barbara Siwińska, prezes śremskiego koła Polskiego Towarzystwa Lekarskiego
Po mszy żałobnej trumna z ciałem profesora Malińskiego została przewieziona na cmentarz parafialny przy ulicy Cmentarnej. Ostatnią wolą zmarłego był tradycyjny pochówek na śremskiej ziemi i tak też się stało.